Popularne - Kultura
Wyróżnienie
Portal 100lattemu.pl został wyróżniony tytułem Złotej Strony Miesiąca „Wprost"
Logowanie
Kultura
W przepełnionej sali Filharmonji d. 13 czerwca odbył się świetny popis uczenie znanej szkoły śpiewu solowego prof. Stanisławy Doliwa-Dobrowolskiej. Był to rzeczywiście właściwie koncert 0 niepospolitych walorach muzycznych 1 wokalnych, dających chwalebne świadectwo pracy, metody i kierunku tej wyjątkowej uczelni artystycznej. Na fotografji zdjętej na balkonie Filharmonji ugrupowane są, dookoła swej przewodniczki, uczennice szkoły; widać na niej z prawej strony prof. L. Ursteina, z drugiej dyrektora Filharmonji, p. Romana Chojnackiego.
Świat, 03-07-1920
Wojna europejska poprzerywała w znacznej mierze kulturalne nici, wiążące z sobą poszczególne narody, skrępowała i utrudniała swobodną wzajemną wymianę myśli, idei i dzieł sztuki. Z drugiej jednak strony tenże sam los wojny, przerzucając artystów, twórców, wykonawców w odległe strony, osadzając ich czasowo w nowych zupełnie środowiskach stawał się nie rzadko czynnikiem, ro zszerzającym kulturę. Przykładem tego może być, między innemi, spopularyzowanie muzyki polskiej w szerokich kołach społeczeństwa skandynawskiego. Jest to w niemałej mierze zasługa polskiego kapelmistrza p. Ignacego Neumarka. Utalentowany muzyk, po ukończeniu studjów, dyrygował w teatrach operowych niemieckich, wybuch wojny zmusił go do porzucenia pola pracy. Opuściwszy Niemcy, wyemigrował do Skandynawji i tam rozwinął energiczną działalność, kierując koncertami w Kopenhadze, Gotenburgu, Chrystjanji, gdzie w r. 1917 powołano go w zastępstwie niemogącego przybyć Maksa Fiedlera, oraz w innych miastach północnych.
Sławny powieściopisarz bawarski dr. Ludwik Ganghofer umarł w sobotę ubiegłą na udar serca.
Głos Śląski, 31-07-1920 [fotografia: domena publiczna]
Rzeźba nasza podczas wojny przechodziła chwile straszne—a i teraz ciężkie ma czasy. Materjał szlachetny— marmur i bronz skoczyły w cenie w tak przestraszający sposób, że tylko wyjątkowo niektórzy nasi artyści mogą sobie na takie zbytki pozwolić. Zostaje glina i gips dla wszystkich innych...
Podobnie jak na premierze i na drugiem z rzędu przedstawieniu „Kochanków" zarówno sztukę jak i wykonawców przyjmowano owacyjnie. Serdecznym oklaskiem dziękowano p. Przybyłko-Potockiej za głęboka odczutą kreacyę Belony Notin oraz p. J. Osterwie za poetycznie ogromnie odtworzoną rolę Wiktora. Dowody uznania rzetelnego zbierał tatce p. W. Brydziński w mało wdzięcznej a ogromnie odpowiedzialnej roli ojca.