Logowanie
Publicystyka
W jednym z miejscowych dzienników pojawił się przed kilku dniami taki anons:
„ Ładną dziewczynkę z dobrej rodziny od 2 do 4 lat, wezmę na wychowanie lub za swoją. Dziecko musi mieć posag dla jego dobra. Wychowywać będzie inteligentna osoba, jedynie z miłości dla dzieci. Zgłoszenia pod M. T. przyjmuje Adm. „N. Reformy".
Jak widzimy dobrodziejstwo przyjęcia obcej pupilki w opiekę „inteligentnej osoby“ — zawarowane jest posagiem, ale to tylko „dla dobra dziecka”. Dobroczynna dama kocha dzieci, szczególniej zaś należycie uposażone.
Humanitarność w czasach wojennych zdziera maskę obłudy z swej twarzy.
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 23-05-1917
Skończyło się na tem, że piękna nieznajoma zawróciła panu Bidulskiemu w głowie. Zaczął przemyśliwać nad tem, jakby ją poznać. Nie było to łatwe zadanie, gdyż w kawiarni pan Bidulski wciąż miał nad sobą kontrolę przyjaciół. Ale na szczęście sytuacya ułożyła się dla niego wyjątkowo pomyślnie. W życiu bywa też czasami, jak w bajkach, że naraz wszystko zaczyna się układać pomyślnie, tylko ludzie nie zawsze umieją z tego korzystać. Tem się właśnie różni życie od bajek.
Proklamowanie państwa polskiego wznowiło dyskusyę na temat hymnu narodowego. Pojawił się w tej kwestyi caly szereg głosów, ale dyskusya nie została zamknięta. Interesujący artykulik na ten temat zamieszcza „Myśl niepodległa" A. Memojewskiego, tratujący o stronie muzycznej hymnu narodowego „Jeszcze Polska nie zginęła". Miernojewski zwraca uwagę, że arcydzieła są nietykalne, że naród o dobrych tradycyach tego nie robi i pisze:
Niemiło jest, gdy się zacznie coś ciekawego opowiadać i trzeba przerywać. Tembardziej jeśli na przeszkodzie stanie głupstwo.
Pan Bidulski nie mógł oczywiście inaczej się zapatrywać na zachowanie swoich przyjaciół klubowych. Rozumiał, że ładna kobieca figura jest może pociągająca. Ale, żeby trzech dorosłych i bądź co bądź poważnych mężczyzn na widok pierwszej lepszej trochę przystojniejszej kobiety wpadło w tak cielęcy zachwyt, to już było głupstwem.
Nie warto było podejmować na nowo tematu. Pan Bidulski nie mógł mieć najmniejszych widoków na to, żeby mu poświęcono choć trochę uwagi. Nawet na twarzy Smucińskiego odmalował się widok rozanielenia.
— Poszaleli!—pomyślał Bidulski.