Logowanie
Nasi powieściopisarze o sobie – Władysław Reymont
Kto z ludzi współczesnych nie zna „Chłopów"! Kto nie bolał nad losami „Komedyantki"? Kto nie słuchał wytężonego tętna pracy i spekulacyi handlowej w zatęchłej i zadymionej Łodzi, tak przejrzystej i jasnej w wizyi Reymonta? Żywioł się przewala i szaleje we wszystkich tworach pióra autora „Wrażeń z Ziemi Chełmskiej". Jak „Wampir", słania się on po grudzie ornej ziemi lub mgłą wielkomiejską spowija mury i betony.
Reymont obecnie mieszka w Warszawie. Na jak długo? Tego nikt nie zgadnie. Może niebawem znów powróci na wieś, lub wyjedzie za granicę. Paryż, zwłaszcza w miesiącach zimowych, nęci go nieomal corocznie.
Reymont nie wie, jak powstaje pomysł artystyczny. Wie tylko, że długo kiełkuje w nim coś, rośnie, aż wreszcie nabiera plastyczności i siły—i wtedy zaczyna zazwyczaj pisać. Co napisał, zapomina. To zaś, co ma napisać, pamięta tak wyraźnie, iż niemal każde zdanie słyszy w uchu swojem.
— Kiedy pan pracuje?
— O, pod tym względem jestem bardzo systematyczny. Codzień rano po 5 godzin. Czytam zaś wieczorem.
— A co pan czyta?
— Pasyami lubię podróże. Z polskich autorów zawsze wracam chętnie do Rzewuskiego, Krasickiego. Z współczesnych Żeromskiego, Tetmajera czytam zawsze z dużem zainteresowaniem. Zresztą czytam bardzo dużo. Lubię dzieła teozoficzne, szczególnie rzeczy hinduskie.
— Czy pan rezerwuje sobie w ciągu dnia jakiś czas na odpoczynek?
— Po południu zdrzemnę się z godzinę, ale naogół bronię się przed tem przyzwyczajeniem. Wolę czytać. Gier żadnych nie znoszę. Jeszcze gdy jestem na wsi, a mam konie, wtedy używam. Szczególnie w dni bezsłoneczne, niepogodne wałęsam się po polach.
— Ile godzin pan sypia?
— Siedem, czasem trochę dłużej.
Niech pan zanotuje jeszcze, że w sztuce nie znoszę naturalizmu, i że wierzę w kult bohaterów. Przyroda ma we mnie jednego z najbardziej oddanych czcicieli. Dlatego to wczytuję się w Kiplinga, on bowiem w swoim stosunku do przyrody i do zwierząt jest jedynym dziś pisarzem, który rozumie i czuje te niedostępne dla wielu ludzi światy.
Świat, 14/20-06-1913