Na stary sposób.

Wczoraj przybyły do Warszawy oficjalista kolei petersburskiej z Łap, p. Lipczyński, oglądając wystawy na ulicy Marszałkowskiej zauważył w pobliżu ul Wspólnej niezwykłą scenę.

Oto jakiś osobnik sprzedawał handlarzowi ulicznemu złoty zegarek z grubą również złotą dewizką.

Funkckonarjusza kolejowego uderzyła ta okoliczność, ze za tak cenne kosztowności handlarz nie chciał dać sprzedającemu 24 rubli. Wobec tego postanowił on za tę sumę nabyć zegarek i w tym celu zbliżył się do targujących się ludzi. W tej właśnie chwili uprzednia go jakaś niemłoda kobieta, która dając za zegarek i łańcuszek o rubla więcej kupiła przedmioty ku widocznemu niezadowoleniu handlarza. Nowa właścicielka zegarka wyjęta z portmonetki dwa trzyrublowe banknoty i wręczając je sprzedawcy poleciła mu iść za sobą na ulicę Żurawią do jej mieszkania gdzie miała mu wręczyć resztę. t. j. 19 rubli.

Na propozycję tę sprzedawca się nie zgodził, gdyż oświadczył. że spieszy się na kolej i nie ma chwili czasu do stracenia. Wtedy dopiero „poważna" kobieta zwróciła się do przypatrującego się z zainteresowaniem całej tej scenie Lipczyńskiego z prośbą o pożyczenie jej 19 rubli na zapłacenie zegarka, pozostawiając mu tymczasem ten kosztowny przedmiot jako zastaw. ,

Ponieważ wbrew obietnicy poważna dama nie wróciła, zaniepokojony o swą gotówkę Lipczyński zwrócił się do pobliskiego zegarmistrza z prośbą o ocenę zegarka. Tutaj dopiero dowiedział się p. Lipczyński, że padł ofiarą sprytnie zainscenizowanego oszustwa, gdyż zegarek wraz z łańcuszkiem nie przedstawiał żadnej prawie wartości.

Kurjer Poranny, 11-07-1914

• Poprzedni artykuł
• Następny artykuł